Nigel Lamb Mistrzem Świata Red Bull Air Race 2014
W niedzielę (26 października), podczas finałowego wyścigu w Spielberg w Austrii, po zapierającej dech w piersiach rywalizacji 58-letni Brytyjczyk Nigel Lamb, odniósł zwycięstwo nad drugim w klasyfikacji generalnej Hannesem Archem. Austriak zakończył zawody na czwartym miejscu na oczach 35 tysięcy rodzimych fanów.
W niedzielne popołudnie wyścig rozgrywany w austriackich Alpach wygrał Francuz Nicolas Ivanoff, ale 9 zdobytych punktów Lamba wystarczyło do zachowania przewagi nad Archem. Brytyjczyk w ośmiu wyścigach najbardziej emocjonującego sezonu w historii sportu, zdobył łącznie 62 punkty. Hannes, który zwycięstwem w finale mógłby sobie zapewnić triumf nad Nigelem, ostatecznie skończył dziewięć punktów za nim i po raz trzeci z rzędu został wicemistrzem. Wcześniej dwukrotnie przegrał walkę o tytuł z innym Brytyjczykiem, dotychczasowym mistrzem Paulem Bonhommem – w 2009 i 2010 roku. W Spielbergu Paul nie zdołał jednak awansować do ścisłego finału i ostateczna walka w tym roku odbyła się pomiędzy jego rodakiem i Archem.
„To po prostu niesamowite” – powiedział Lamb, który zabłysnął dopiero w trzecim wyścigu sezonu, wygrywając zawody w malezyjskiej Putrajayi, a następnie aż pięć razy z rzędu zajmował drugie miejsce, co pozwoliło mu wyprzedzić Archa i Bonhomme’a w klasyfikacji łącznej. „Czuje się szczęściarzem, ponieważ nie sądziłem, że mój czas w Final 4 jest choćby na tyle dobry, żeby stanąć na podium. To niesamowite uczucie. To wspaniały dzień. To coś nie do opisania”.
Dopingowany przez rzesze kibiców zgromadzonych na torze Formuły 1 w Spielberg, położonym niedaleko jego rodzinnego domu w Trofaiach, Arch był przez cały weekend nie do powstrzymania. W Final 4 (ścisłym finale wyścigu głównego) leciał jako ostatni. Od samego początku swojego ostatniego przelotu po podniebnym torze, pod którym ukształtowanie terenu wymuszało zmianę pułapu na jakim latali piloci o 65 metrów na każdym okrążeniu, miał jednak problemy. Zmusiło go to do podejmowania ryzyka na drugim kółku, na którym poszedł na całość. „Chciałem być pierwszy i starałem się robić wszystko, aby to osiągnąć” – powiedział wyraźnie zawiedziony Arch. „W ostatnim przelocie, być może chciałem aż za bardzo”.
Ten weekend był za to szczególny dla Martina Sonki. Czeski as lotnictwa po raz pierwszy w karierze zajął miejsce na podium i w przyszłym roku może być o nim głośno, tak jak o innym Czechu Petrze Kopfsteinie – zwycięzcy rozgrywanych w sobotę finałowych zawodów Challenger Cup. Doświadczony pilot młodego pokolenia zdobył puchar za zwycięstwo w wyścigach będących przedsionkiem do klasy mistrzowskiej Red Bull Air Race.
(Informacja prasowa)
Ostatnie komentarze